4 października 2016

Poezja skutecznie zremiksowana.

poezja zremiksowana

Dwudziestolecie międzywojenne to jeden z moich ulubionych okresów jeśli chodzi o polską poezję. Radość i witalizm skamandrytów wymieszane z eksperymentami futurystów i miejską metaforą awangardy, dają iście piorunujące efekty. Jak mówią moi uczniowie: przynajmniej wiadomo, o co chodzi :)


Kiedy omawiam z uczniami teksty literackie, ich sens i wymowę, staram się podkreślać, że sztuka nie jest hermetyczna, nie zamyka się w literach, słowach, obrazach. Tak na dobrą sprawę żyjemy w otoczeniu tekstów kultury, od poezji przez dramat, kino, malarstwo na muralach kończąc. 

Gdzieś pośród tych przekazów można odnaleźć takie, które z powodzeniem realizują hasła międzywojnia. Moją uwagę przykuwają szczególnie teksty Tuwima (tak, tak, lokalny patriotyzm). Nie jest on, rzecz jasna, jedynym, ale zdecydowanie moim ulubionym przedstawicielem Skamandrytów, toteż na jego radosnej twórczości opieram zwykle cykl zajęć poświęconych Towarzystwu Stolikowemu.

poezja zremiksowana

I kiedy tak zagłębialiśmy się w ranyjulkowe meandry miasta, być "pohukiwać" na "psia kość i psia mać", zaproponowałam moim licealistom analizę, dla porównania, testu "Ulice słońca" (znajdziecie go poniżej).
Budzę się rano i świat, który mnie śmieszy

Naładowany snem spokojnym, chce kogoś pocieszyć
Że dobrze będzie, że pieniądze mylą, a to dlatego 
Że ostudzone żądze giną i coś w tym bogatego

Uważaj, gdy słońce osiągnie zenit nad miastem
Z pozycji, gdy każdego będzie mogło razić blaskiem
Powtarzam, gdy słońce osiągnie zenit nad miastem
Z pozycji, gdy każdego będzie mogło razić blaskiem

Ulicami słońca biegnę jak szalony
Porażony światłem i uspokojony
W uchu delikatnie rozbrzmiewa muzyka
Ultrafioletowo me ciało przenika 

Ulicami słońca zafascynowany
Nawet cień leniwie chowa się pod ściany
Ja pędzę, lecę, obezwładniony mocą
Takie rzeczy nie zdarzają się nocą 

A nocą w kaskadzie świateł cień jest sprzymierzeńcem
I niezauważony mogę przenikać wszędzie gdzie chcę
Uciekać, bo noc od dnia kusi większą siłą
I straszy śmiejąc, że serca szybciej biją

A księżyc, który jest jasnym okiem ciemności
W nocy dzień, a ze dnia nocy biją się z zazdrości
A księżyc, który jest jasnym okiem ciemności
W nocy dzień, a ze dnia nocy biją się z zazdrości

Ulicami słońca biegnę jak szalony,
Porażony światłem i uspokojony
W uchu delikatnie rozbrzmiewa muzyka,
Ultrafioletowo me ciało przenika

Ulicami słońca zafascynowany
Nawet cień leniwie chowa się pod ściany
Ja pędzę, lecę, obezwładniony mocą
Takie rzeczy nie zdarzają się nocą 
Co mną kierowało? Może zgadniecie sami, jeśli nie, chętnie podpowiem. Otóż: znalazłam miejski, tętniący życiem krajobraz, który fascynuje i daje siłę do działania. Poza tym ustaliłam wraz z uczniami, że widoczny jest indywidualizm i nieskrywana radość życia osoby mówiącej. Do tego wszystkiego natura zdaje się podlegać antropomorfizacji (uczłowiecza się, nabiera ludzkich cech) by lepiej oddać relacje panujące między nią, a istotą ludzką (rodzaj symbiozy, wzajemnej zależności).

Dla porządku dodam, że teksty zarówno futurystów, jak i twórców awangardy krakowskiej również zostały przez nas dogłębnie zbadane (takie mam przynajmniej wrażenie). Jako ćwiczenie na podsumowanie poprosiłam, by dzieciaki skomponowały z podanych, rozpracowanych na zajęciach liryków własne wiersze (zgodnie z teorią <dekonstrukcji>), a następnie wskazały w nich cechy omawianych ugrupowań. Udało się, było warto :)

Zgodzicie się z naszymi spostrzeżeniami? Bardzo jestem ciekawa. Ach i jeszcze mała niespodzianka. <Oto> powód, dla którego przeczytaliście przydługi wstęp dotyczący wszechotaczającej kultury. Ciekawe, czy twórcy zgodziliby się z naszą interpretacją?

wasz belfer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :)

Copyright © 2016 zakręcony belfer , Blogger