29 maja 2015

Nie samą pracą człowiek żyje, czyli historia pewnej sukienki ;)

Nie samą pracą człowiek żyje, czyli historia pewnej sukienki ;)
Rowerowa dzianina. Kiedy ją zobaczyłam pierwszy raz , od razu wiedziałam, że muszę coś z niej uszyć. Tylko co? Myślenie nie zajęło mi wiele czasu. Choć niezbyt często można mnie było do tej pory zobaczyć w sukience, to własnie na tę część garderoby padł wybór. A od pomysłu do realizacji jest u mnie krótka droga :)

28 maja 2015

nasze szkolne Oskary ;)

nasze szkolne Oskary ;)

Od Gali Filmowej minął dokładnie tydzień, Siedem dni na to, aby przemyśleć i nabrać sił do dalszego działania. Jakie wnioski? Nadal lubimy się z Wami spotykać :) Ogromną radość sprawia nam toczenie lekkich i niezobowiązujących rozmów, nawiązywanie nowych znajomości (przyjaźni?), zachwycanie się filmami. Nim jednak do tego dojdzie...


27 maja 2015

Piotruś dla zuchwałych ;)

Piotruś dla zuchwałych ;)

Aspekt czasownika. Jedno z tych zagadnień, które stanie się łatwe, gdy zrozumiemy mechanizm  jego działania (to bardzo logiczne, wbrew temu, co myślą matematycy, hehe). Jeśli nie pojmiemy, o co w tej zabawie chodzi, temat pozostanie na zawsze "czarna magią". Jak zatem nie dopuścić do sytuacji, w której uczeń stwierdzi: to nie dla mnie, nigdy się tego nie nauczę..? Wystarczy zagrać w karty :)

25 maja 2015

Podejmij wyzwanie!

Podejmij wyzwanie!
Doszłam ostatnio do wniosku, że jednak dużo czytam. I nie chodzi tu wyłącznie o lektury szkolne, czy książki moich Piskląt (w pierwszych kalkulacjach w ogólne nie wzięłam ich pod uwagę, a niesłusznie, hehe). Są jednak takie pozycje, które otworzyłam, przekartkowałam (może nawet zgłębiłam kilka stronniczek) i odłożyłam. Trudno, czas się przyznać, nie należę do tych, którzy, kiedy już rozpoczęli proces poznawania tomu, muszą go zakończyć (bardzo zazdroszczę, no nie potrafię tak i już). Ale, ale... Niesiona falą entuzjazmu, jaki towarzyszy internetowym wyzwaniom, postanowiłam i własne stworzyć. A co mi tam.

Czy będę chciała czytać jeszcze więcej? W pewnym sensie tak :) Może przy okazji obmyślę strategię, jak wydłużyć dobę, hehe. Najważniejszym jednak punktem mojego planu jest sięgnięcie po te elementy mojej domowej biblioteki, które dotychczas nie spotkały się z szalonym entuzjazmem. Co pójdzie na pierwszy ogień? Nie zgadniecie chyba, hehe. "Gra o tron". Im bardziej wszyscy wkoło byli na tak, tym większy budził się we mnie sprzeciw. A, że Najlepszy Na Świecie Mąż jest wielkim fanem serialu o tym samym tytule (którego rzecz jasna nie oglądałam), na półce zagościła opasła księga pierwszej części opowieści. Wtedy nie udało się przebrnąć, czy uda się tym razem? Mam nadzieję (warto wiedzieć, dlaczego nie jesteśmy ciekawi tego, co dalej nastąpi).

Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie spróbował przełożyć nowej idei na grunt szkolny. I tak oto powzięłam myśl, aby w klasie gimnazjalnej (bodaj najbardziej rokującej) urządzić czytelnicze wyzwanie. Do wyboru jest kilka opcji:

1. do wakacji należy przeczytać książkę, o której się wiele słyszało, ale jakoś do tej pory nie było sprzyjających okoliczności, aby się za nią zabrać i opowiedzieć o niej na forum klasowym;
2. w ciągu wakacji pochłonąć przynajmniej trzy pozycje książkowe i przygotować na ich temat wystąpienie;
3. w przyszłym roku umówić się na przeczytanie określonej liczby dodatkowych książek (raz w miesiącu organizować klubik dyskusyjny, na łamach którego wymienialibyśmy się tytułami, dyskutowalibyśmy o tym, co warto czytać i w ogóle).

Co o tym myślicie? Który wariant wybralibyście na moim miejscu? Warto stawiać wyzwania? 


22 maja 2015

Witajcie w Hogwarcie :) Oczami moich uczniów

Witajcie w Hogwarcie :) Oczami moich uczniów

Taka sytuacja: siedzimy, oglądamy jedną z części Harrego Pottera (okazuje się, że przy omawianiu barokowego motywu śmierci i poczucia samotności lektura ta wpisuje się idealnie). Nagle, ni z tego, ni z owego jeden z uczniów mówi na głos: "O, to właśnie jest pani. Profesor McGonagal ". Na co ja ze zdziwieniem; "Taak?". Dalsza dyskusja nie została podjęta, ale pomyślałam sobie, że w gruncie rzeczy był to komplement.

20 maja 2015

Ortograficzna drabina

Ortograficzna drabina

Dzisiejszy pomysł jest zainspirowany przez pedagogpisze.pl. Jakiś czas temu podpatrzyłam tam najłatwiejszą i najbardziej uniwersalną planszę do gry, jaką można wymyślić (aż dziw, że sama na to nie wpadłam, widać najprostsze rozwiązania najtrudniej jest znaleźć). Na czym polega rzecz? Na wykorzystaniu centymetra krawieckiego :)

18 maja 2015

medialne lektury

medialne lektury
medialne lektury

"Skąpiec". Klasa pierwsza gimnazjum. Niby tekst nie trudny i klasa przytomna, ale... Nie ma tej magii, która sprawia, że pożeramy książkę. Już widzę te oczy, wpatrzone niby we mnie, niby w przestrzeń. Ciało obecne na lekcji, a duch hula. Ech.


15 maja 2015

...a na ustnym egzaminie...

...a na ustnym egzaminie...
Formuła ustnego egzaminu maturalnego z języka polskiego uległa w tym roku zmianie. Jak może wiecie, dotychczasową prezentację zastąpiła wypowiedź ucznia przygotowywana w oparciu o wylosowany materiał (ikonograficzny bądź tekstowy). Jaka jest zatem różnica? Na skomponowanie odpowiedzi przeznaczono dziesięć minut, podczas których młody człowiek, pod okiem komisji, sporządza notatki, ramowy plan, czy co tam ma ochotę zapisać. Z mojego punktu widzenia- wspaniale! Choć uczniowie nie byli wcale tacy zadowoleni.

Dlaczego o tym w ogóle wspominam? A dlatego, że podczas jednej z ostatnich rozmów, prowadzonych w pokoju nauczycielskim, usłyszałam, że do "bani jest ten egzamin". Biorąc pod uwagę fakt, że moje wychowawcze dzieci uzyskały średni wynik na poziomie 80% (czym sprawili mi ogromną przyjemność), nieco się zdziwiłam. Ale że jak? Że niczego nie sprawdza? 

Rzeczywiście, dla tych, którzy oczekiwali powrotu do formuły sprzed prezentacji (trzy pytania, bez tekstu źródłowego), spotkał zawód. Zaproponowany przez Centralną Komisję Egzaminacyjną model odbiega znacznie od takiego egzaminu. Ale czy aby czasy się nie zmieniły? Czy nie powinniśmy przede wszystkim kształtować w młodych ludziach umiejętności praktycznego podejścia do każdego zadania? Do tego, w moim odczuciu, dąży nowa matura. 

A co z zarzutem, że nie trzeba się uczyć, aby uzyskać dobry wynik? Nie mogę się z nim zgodzić. To prawda, zdający otrzymuje fragment tekstu na podstawie którego opracowuje temat. Musi jednak znać kontekst, znaleźć inne teksty kultury odwołujące się do wskazanego zagadnienia. Czy zatem faktycznie nie musi niczego umieć?

Poza wszystkim, najtrudniejsze w wypowiedzi ustnej jest dla mnie kojarzenie, selekcjonowanie wiadomości, dobór argumentów. Na dalszym planie znajdzie się poprawność językowa (tak ważna i nieoczywista w dzisiejszych czasach).

A Waszym zdanie, to korzystna zmiana?

PS Proponowane, treningowe zadania maturalne (w tym polecenie do obrazu Bronisława Linke "Autobus", który widnieje w tym wpisie) znajdziecie <tu>.


8 maja 2015

cztery w rzędzie :)

cztery w rzędzie :)
Znacie taką grę logiczną (zaryzykowałbym nawet może nazwanie jej strategiczną?): "cztery w rzędzie"? W klasycznej wersji należy cztery krążki o tym samym kolorze umieścić obok siebie (pionowo lub poziomo). Do rozgrywki zasiada dwóch graczy, którzy mają do dyspozycji przestrzenną planszę, mieszczącą w sumie siedem krążków w poziomie i sześć w pionie (Panicz szaleje wręcz za tą odmianą i wiem, że chętnie w nią grywa podczas przerw w szkole).  Zwycięża ten, kto pierwszy ułoży swój rząd i przy okazji uniemożliwi ułożenie przeciwnikowi. A co by się stało gdyby...

6 maja 2015

zabawy graficzne

zabawy graficzne
Tym razem przede wszystkim bawię się ja :) Zawsze z zazdrością podziwiałam piękne grafiki znalezione w sieci. Wiecie, takie z mottem, ładnie dobrane tło, krój czcionki. A ponieważ nie chodziłam do gimnazjum i nie poznałam na informatyce programów do obróbki graficznej (o czym, z wielkim zadowoleniem, często przypomina mi mój młodszy Braciszek), każda próba pracy własnej na tym polu napawała mnie strachem (przerażenie w oczach, mętlik w głowie, hehe). Do czasu :)

Całkiem niedawno, za sprawą dobrej rady (dziękuję Lekcje Polskiego), postanowiłam dać szansę jeszcze jednej aplikacji. Zalogowałam się, popatrzyłam i ruszyłam do działania. Okazało się, że rzeczywiście praca z Canva jest bardzo prosta. Choć nie do wszystkich szablonów jest wolny dostęp (za niektóre trzeba zapłacić), to i tak bogactwo i różnorodność możliwości wywołuje lekki zawrót głowy (może tylko u tak niedoświadczonych osób jak ja, ale to zawsze coś, hehe).

Co udało się stworzyć do tej pory? Przede wszystkim "grupę moralnego wsparcia" dla moich maturzystów (też się zastanawiam, jak długo jeszcze będę przeżywać te ich egzaminy, hehe). Przydarzyło się też zaproszenie na organizowaną przeze mnie Galę Filmową :D Ale wiem już jak mogę wykorzystać moją nową zabawkę podczas omawiania najbliższej lektury. Ciekawi? Wkrótce się przekonacie...

PS W czasach, kiedy odbywałam moje pierwsze zajęcia komputerowe (jako uczeń, rzecz jasna), dane zapisywało się na dyskietkach, więc macie pojęcie, kiedy to było :P


4 maja 2015

Rowerowo

Rowerowo
W końcu zrobiło się ciepło. Nie żeby tropiki, czy coś w tym rodzaju, ale dość aby oddać się ulubionej rodzinnej rozrywce- rowerowaniu. Co prawda zdarzyło nam się już wspólnie wyjechać w tym sezonie na pobliskie szosy (właściwie to całkiem uczciwe ścieżki rowerowe), ale była to raczej rundka na rozgrzewkę (skromna godzinka w Paniczowym tempie).

Prawdą jest, że niektórym z nas udało się popedałować nieco więcej (Najlepszy Na Świecie Mąż wieczorami odbywa krótkie wypady, a i mnie rodzony tatuś przewiózł jedyne czterdzieści kilometrów po okolicznych wsiach i wioskach, hehe), niemniej wspólnie nie mieliśmy okazji. Korzystając zatem ze sprzyjających warunków postanowiliśmy końcówkę szałowej majówki spędzić na rowerach.

Dokąd można pojechać z dziećmi, żeby było ciekawi i przede wszystkim bezpiecznie? Do parku! W miarę dużego i niekoniecznie blisko. Za to przez cały czas po wyznaczonej ścieżynce :) Wybraliśmy Arturówek (mieszkańcom Łodzi i okolicy znany z kąpieliska i wypożyczalni rowerów wodnych). Byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że chyba pół miasta wpadło na ten sam pomysł. Dopóki nie musieliśmy jechać ulicą, nie było problemu. Znacznie gorzej sprawa się miała na jedynym odcinku, który pozbawiony jest drogi rowerowej (wąska uliczka Skrzydlata, prowadząca wprost do parku). Zapaleńców jazdy jednośladem od groma (ok, jechaliśmy gęsiego, tak się zdarza). Do tego zaparkowane na chodniku samochody i kierowcy pędzący w jedną i drugą stronę (nie mówię, że wszyscy, spora grupa zachowywała się w sposób kulturalny, najgorsi są tacy, którzy muszą się wyłamać). Słabo. Gdyby ktoś pomyślał w przyszłości o wydzieleniu miejsca dla rowerzystów, to byłby bardzo miło.

Nie poddaliśmy się jednak. Dotarliśmy na miejsce, zobaczyliśmy, że wszystko jest po staremu i na swoim miejscu, zregenerowaliśmy się i do domu :D Czy warto było, zapytacie. Warto. Teraz już wiemy, że Panicz podrósł na tyle, żeby przy dwudziestu kilometrach wyprawy nie narzekać na zmęczenie :) 


3 maja 2015

Po pierwsze- odpoczywać :)

Po pierwsze- odpoczywać :)
Wszyscy lubimy wolne dni. Szczególnie jeśli jest ich więcej niż tylko dwa weekendu. Nie jestem w tym przypadku wyjątkiem :) Tak się jednak ułożyło w tym roku, że "majówka" trwa, nie jak to czasem bywało- tydzień, ale trzy dzionki. Dobre i to. Szczególnie, że Najlepszy Na Świecie Mąż akurat urlopuje i jest szansa na spędzenie kilku wspólnych chwil. 

A w związku z dobrodziejstwem wolności postanowiliśmy nieco nadrobić zaległości towarzyskie :) Nie będę Wam opowiadać, kogo i dlaczego odwiedziliśmy, grunt, że przy tej okazji powstała taka oto urocza panienka. Być może pamiętacie, że jedną z belfrowych pasji jest szycie (przeczytacie o tym choćby tu <tu> ). Niesiona falą entuzjazmu, chcąc sprawić przyjemność jednaj małej kruszynce, powołałam do życia Elę, królisię strojnisię :) Ponoć flamingi to najmodniejszy deseń sezonu (ach, to moje wyczucie, hehe).

A w kwestii wolnego szkolnego. No cóż. Przedmajowe rozluźnienie nakłoniło mnie do odwołania klasówki (no nieźle, niemal trudne do uwierzenia, hehe). No i oczywiście nie było prac domowych. A co myślę o zadawaniu do domu przeczytacie <tu>. Tymczasem cieszcie się resztą majówki. My też mamy zamiar :)

PS A od jutra maturalne zmagania. Trzymam kciuki!



Copyright © 2016 zakręcony belfer , Blogger