Jak może pamiętacie od września przypadło mi w udziale prowadzenie zajęć z etyki. Ponieważ nie do końca miałam pomysł, jak powinny one wyglądać (przejrzałam dokładnie program, przejrzałam) dużo czytaliśmy i rozmawialiśmy (o "etycznych" lekturach przeczytacie <tu> ). Przyszedł jednak czas na podjęcie innych działań. I wtedy pojawiła się perspektywa udziału w akcji "Setki słoni dla dzieciaków" ( o moim osobistym wkładzie przeczytacie <tu> ).
Cóż było robić? Przygotowałam dla moich podopiecznych szablony, zakupiłam polarowy, gładki koc (materiał, który wydał się najprostszy w obsłudze i nie wymagający skomplikowanego wykańczania), wynalazłam kolorowe ścinki w sali plastycznej i przystąpiliśmy do pracy :)
Jak się okazało (ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu) część uczniów po raz pierwszy trzymała igłę w rękach. Jak to cudo nawlec? Dlaczego nici się tak plączą? I w końcu: czy mogłaby mi pani zawiązać supełek? To tylko mała próbka pytań i problemów. Nie poddaliśmy się jednak łatwo. Co prawda na efekty trzeba było czekać około miesiąca (przy dwóch lekcjach tygodniowo i zmiennej frekwencji), ale są one wielce zadowalające.
Co było najważniejszym dla mnie doświadczeniem? Obserwacja, jak dzieciaki z coraz większym zaangażowaniem tworzą swoje przytulanki. Możliwość pokazania młodym ludziom, że tak niewielki pozornie gest, może mieć tak wielkie znaczenie dla innego człowieka. Poza wszystkim, mam ogromną nadzieję, że moi uczniowie nie pozostaną w przyszłości głusi i ślepi na potrzeby innych. Czy nie o to chodziło?
Świetnie to zorganizowałaś a co najważniejsze zaszczepiłaś po pierwsze szycie a po drugie pomoc innym :)
OdpowiedzUsuńStaram się mimochodem przemycać swoje pasje :) Tym razem się udało :D
OdpowiedzUsuń