22 lutego 2016

'5 sekund'

5 sekund

Pierwszy dzień feryjnego dyżuru. Dzieciaki wykonały już patchworkowe mapy swoich "lubisiów"(zgodnie z pomysłem zaczerpniętym od <Mama Aga, sztuka i dzieciaki>), zagrały w spadające małpki i zaczynają się nudzić. W tych okolicznościach pada pytanie: Zagramy w "Pięć sekund"?


No cóż, możemy zagrać. Tylko na czym właściwie ta gra polega? Otóż, zawodnicy poruszają się po planszy (w kształcie cyfry pięć) za pomocą tradycyjnych pionków. Aby zrobić krok do przodu należy udzielić odpowiedzi zgodnie z instrukcją. Na odpowiedź jest zaledwie... pięć sekund.

5 sekund
Wytyczne pozwalające do ruch pionka są na bardzo zróżnicowanym poziomie. Choć gra przeznaczona jest dla osób w wieku 8+, niektóre zadania są bardzo trudne (nawet dla mnie). Choćby polecenie dotyczące nazwisk kierowców Formuły 1 lub prośba o podanie trzech nazw mostów londyńskich (o wszystkich zadaniach związanych z telewizją nie wspominając). Część jednak doskonale nadaje się dla moich małych podopiecznych (np. wymień trzy rzeczy, które są potrzebne, kiedy pada śnieg lub wymień trzy nazwy warzyw) i na tych właśnie bazowaliśmy.

Każde polecenie zawarte jest na osobnej karcie i trzeba udzielić trzech odpowiedzi. Czasu pilnuje magiczna pałeczka (przezroczysta tuba z zamieszczoną wewnątrz kolorową spiralą), w której z gór na dół toczą się maleńkie kuleczki. Kiedy kuleczki się przetoczą, czas na odpowiedź się skończył.

5 sekund
Co prawda instrukcja gry mówi, że jeśli zawodnik nie odpowie na pytanie, przechodzi ono na następną osobę, ale zrezygnowaliśmy z tej zasady (daliśmy sobie również spokój z polem: "strefa zagrożenia"). I bez tego gra była bardzo emocjonująca, a zawodnicy podekscytowani (przede wszystkim za sprawą presji czasowej).

Uważam, że "5 sekund" to całkiem przyjemny przerywnik w zajęciach. Gra wypełniła nam część czasu, choć przyznam, że chętnie napisałabym zadania sama (miałabym gwarancję, że są odpowiednie dla moich dzieciaków). Chętnie wykorzystam tę propozycję jako inspirację do stworzenia własnej wersji :) 

wasz belfer








Wpis z cyklu promującego rodzinne rozgrywki przy stole :) 

grajmy
<szczegóły projektu znajdziecie tu>


4 komentarze:

  1. Mam chrapkę na tą grę. Graliśmy kiedyś w wersje dla dorosłych i świetna zabawa przy niej była.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wersja, którą dysponowaliśmy dziś świetnie sprawdziłaby się podczas "dorosłego" spotkania towarzyskiego :) Dzieciom pytania sprawiały niestety trudność.

      Usuń
  2. Moja córka dostała tę grę od koleżanki całkiem niedawno. Grała bez entuzjazmu, ale może dlatego, że ona nie lubi niczego robić pod presją czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Syna ta presja czasu działała korzystnie. Była jednym z elementów, które bardzo mu się podobały :)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Copyright © 2016 zakręcony belfer , Blogger