14 lutego 2016

'Kiki ricky', czyli kurki w podróży

kiki riki
Lubicie wyprawy? Często wyjeżdżacie z dziećmi? Chcielibyście zabierać ze sobą jakieś wypełniacze czasu, ale planszówki zajmują zbyt dużo miejsca w bagażu? Podróżne wersje gier będą idealnym rozwiązaniem.

Taką podróżną wersję "Kiki ricky" właśnie posiadamy. Jakiś czas temu nabyliśmy ją okazyjnie, nie znając wcale tradycyjnego odpowiednika (przeczytacie o nim choćby <tu>). Panicz niemal zapiał z zachwytu, kiedy poznał zasady i zmierzył się pierwszy raz z rodzicami (spektakularnie ich ogrywając).

kiki riki

Co tak zafascynowało syna? Możliwość strącania pionków pozostałych graczy :)  Plansza "kurek" przypomina kształtem piramidę ułożoną z kostek słomy (w wersji mini- jedną ze ścian). Gracze wspinają się po słomie, przemieszczając o wskazaną przez kostkę liczbę oczek. Celem jest dojście na szczyt.

Może się jednak zdarzyć, że kostka, zamiast oczek, pokaże wizerunek koguta. Wtedy do uczestnik rozgrywki decyduje, czy przenosi swój pionek o jedno pole do przodu, czy korzystając z kulki- jaja, spróbuje wyeliminować pozostałych graczy (z tej opcji dzieci najchętniej korzystają ).

kiki riki

Po dziś dzień nie skusiliśmy się na pełną wersję "Kiki ricky". Uznaliśmy, że póki co, przy Panience, której szybko wyczerpuje się cierpliwość, mała plansza wystarczy (co nie oznacza, że w przyszłości nie pokusimy się o większą). Oprócz tego bowiem, że dzięki kostce utrwalamy liczby, dzieciaki mają szansę poćwiczyć myślenie strategiczne. Poza tym, emocje wywołane rozgrywką- bezcenne. Tak jak wspólnie spędzony czas.

wasz belfer




Wpis z cyklu promującego rodzinne rozgrywki przy stole :)

grajmy
<szczegóły projektu znajdziecie tu>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :)

Copyright © 2016 zakręcony belfer , Blogger