<źródło> |
W pracy nauczyciela można zauważyć pewną powtarzalność. Nie chodzi tu już nawet o kalendarz szkolny, w którym pewne elementy się nie zmieniają, ale choćby o omawiane teksty. Aby uniknąć rutyny i wprowadzić jakąś odmianę, tak dla samej siebie, poprosiłam ostatnio uczniów o przeczytanie "Poczwarki" Doroty Terakowskiej. Od koleżanki polonistki wiedziałem mniej więcej czego dotyczy książka i uznałam, że damy radę.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy otworzyłam lekturę (no dobrze, nie otworzyłam, ale włączyłam czytnik) i przebiegłam tekstem po pierwszych stronach. Jak już pewnie wiecie jestem trochę nienormalna (powiedzmy to wreszcie wprost) i płakałam niemal od początku do samego końca. Ech. Może to dlatego, że opowieść dotyczy matki niepełnosprawnego dziecka (a sama przecież matką jestem, choć moje dzieci nie wymagają specjalnej troski). Świat widziany oczami zarówno rodzicielki, jak i zamkniętej w ułomnym ciele wrażliwej istoty zrobił na mnie piorunujące wrażenie. I to zakończenie, którego nie mogę zdradzić, bo może ktoś zechce sięgnąć po tę pozycję...
Zastanawiam się tylko na ile młodzi ludzie wczują się w przedstawioną sytuację? Czy odczytają liczne nawiązania kulturowe? Jak je odczytają? Może też się wzruszyli, a może przeszło to u nich bez większego echa? Na odpowiedzi muszę poczekać aż do przyszłego tygodnia. Mam nadzieję, że nie będę rozczarowana (tak, tak Moi Drodzy, wierzę w Waszą Wrażliwość).
Wkrótce po lekturze przypomniałam sobie tekst "Skafander i motyl" (na podstawie którego powstał zresztą film). Choć sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej, to główny bohater też jest więźniem swego ciała. Z tą tylko różnicą, że wie co stracił. Że za sprawą wypadku samochodowego odebrana została mu nie tylko sprawność, ale i możliwość decydowania o sobie.
PS I nie wiem czemu, ale przykleiła się do mnie dziś taka piosenka. Przecież wcale nie smutna, a jednak...
Byłam w ciąży, gdy ją czytałam. Koleżanka bibliotekarka pytała mnie czy jestem pewna, że chcę tę akurat książkę, teraz akurat wypożyczyć? Ryczałam na końcu, nawet tym nie zdradzonym w poście...
OdpowiedzUsuńTrudna to była lektura dla mnie. Najpierw łzy płynęły mi podczas czytania, a później musiałam dobrze nad sobą panować podczas omawiania. Ale warto było.
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam :)