Przygotowując się ostatnio do zajęć dotyczących poezji (konkretnie teorii dekonstrukcji, o której przecież pisałam) przypomniałam sobie o pewnym ćwiczeniu.
Zrobiłam je kiedyś przy okazji przygotowań do zakończenia roku albo innej uroczystości. Do imienia trzeba było dopisać krótki wierszyk o zaskakującym nieco zakończeniu ( tak z grubsza powinien być zbudowany limeryk; zainteresowanych tematem odsyłam -> limeryki ).
Świetny trening językowy z wykorzystaniem metrum, grą słów i w ogóle, ach i och. Lubię takie zadania :) A że dzień wczorajszy był znów mocno inspirujący toteż powstały takie mniej lub bardziej udane tekściki. Ktoś ma ochotę zmierzyć się z tematem?
Zapraszam :)
PS Mam nadzieję, że się nie pogniewacie Wy, bohaterowie moich limeryków ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz :)