Takim właśnie filmowym szlagierem mogłaby się przedstawiać moja ulubiona autorka ostatnich dni. Choć do kryminałów (poza Chmielewską) nie pałam miłością, postanowiłam zaryzykować i dać szansę "młodemu pokoleniu". Dzięki trwającemu w jednym z dyskontów kiermaszowi z tanimi książkami, weszłam w posiadanie tomu "Tylko martwi nie kłamią".
Akcja tej trzymającej w napięciu opowieści rozgrywa się w Katowicach. Dzięki sprawnie poprowadzonej narracji mamy szansę śledzić nie tylko tajemniczą zbrodnię (do końca nie jesteśmy w stanie przewidzieć rozwiązania), ale poznajemy również odrobinę historię i topografię miasta (duży plus).
Oprócz krwawej jatki, niespodziewanych zwrotów akcji oraz tytułowych kłamstw pojawia się wątek romansowy. I choć nie towarzyszy mu happy end, stanowi przyjemne urozmaicenie (szczególnie dla miłośników literatury obyczajowej i kobiecej, hehe). Miło podglądać pracę Huberta Meyera, głównego bohatera i psychologa śledczego, który jest niezwykle przystojnym i inteligentnym (jakże by inaczej) mężczyzną. Nic więc dziwnego, że kręci się wokół niego kilka interesujących kobiet.
Czy notatki apetycznego śledczego pomogą prokurator Weronice Rudy (jakże znaczące nazwisko!) odnaleźć sprawców zbrodni? Czy podinspektor Szerszeń wyłuska z informacyjnego szumu własnie te wiadomości, które okażą się kluczowe? Tego nie zdradzę. Sprawdźcie sami. Jedno jest pewne. Przybyła Pani Pisarce nowa fanka :) A kolejny wolumin ("Pochłaniacz") został właśnie napoczęty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz :)