Przyszła sobota, czas na recenzję :D Ponieważ pierwszy tom "Pieśni lodu i ognia" (czyli "Gra o tron") liczy tylko 840 stron, nie uporałam się z nim jeszcze. Biorąc pod uwagę szaleństwo wystawiania ocen i związane z nim sprawdzanie poprawy popraw (niekończąca się historia), chwilowo nie podołam wyzwaniu. Niemniej: "proces w toku" i przewiduję zakończenie :)
Tymczasem zapraszam Was do Szepczącego Lasu. Być może pamiętacie, że sympatyczny wiking Tappi jest jednym z ulubionym bohaterów zarówno Panicza, jak i Jaśnie Panienki (że o szanownych rodzicach nie wspomnę, hehe). Przeczytacie o tym choćby: <tu> , <tu> i <tu>. W tomie :" O tym, jak na Szepczący Las padł czar" czeka jednak na czytelników niespodzianka. Sympatyczny Pan Autor dał młodemu człowiekowi wolność wyboru i Dobroduszny Wielkolud przeżyje takie przygody, jakie zaplanujemy. Jak to możliwe? Zwyczajnie. Pewnego dnia Tappi budzi się i ze zdziwieniem stwierdza, ze jego ukochany Szepczący Las jest odmieniony. To jednak od dziecka zależy, co stanie się dalej. Czy nasz bohater zje śniadanie, a później wyruszy wyjaśniać sprawę, czy też może o pustym brzuchu pójdzie w świat. Na tej zasadzie dochodzimy do szczęśliwego, choć nieco nieoczekiwanego rozwiązania :) W międzyczasie Tappi zdobywa nowych przyjaciół i pakuje się w niezłe tarapaty. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie rozwiązał początkowej zagadki. Sprawdźcie sami :D
Dlaczego uważam ten tom za wyjątkowy? Pomyślcie tylko. Wasz ulubieniec robi to, czego chcecie. Jesteście kreatorem przygód. Czego chcieć więcej? Na zakończenie dodam tylko, że książkę "O tym, jak na Szepczący Las padł czar" przeczytaliśmy już kilkukrotnie. Za każdym razem inaczej. I nadal mamy na nią chęć :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz :)