Zaczęło się niewinnie. Wstałam rano i przypomniałam sobie, że to dziś właśnie przypada Dzień Dinozaura. Podzieliłam się tą wiadomością z rodzinką. Zobaczcie, jak potoczyła się dalej sytuacja.
Paniczozaur
Chwilę po dokonaniu przeze mnie odkrycia, Panicz wystąpił ze swoim lego- stworem. Wspólnie uznaliśmy, że całkiem przystojny jest ten prehistoryczny koleżka wykonany przez syna. Dodatkowo do budowy zostały wykorzystane klocki w moim ulubionym kolorze, rraarr, czyli to co mamy lubią najbardziej. Zalet samych klocków nie sposób przecenić. Usprawnianie motoryki małej, działania manipulacyjne, rozbudzanie wyobraźni, czy w końcu myślenie przestrzenne. To tylko najważniejsze korzyści płynące z zabawy w projektanta zabawek.
Książka prawdę Ci powie.
Zbudowawszy pierwszy model zwierzaka, postanowiliśmy sprawdzić, co to za jegomość. W naszym domu jest dość bogata biblioteczka z dziecięcymi książkami, wśród nich znalazła się też taka o prehistorii. Chętnie po nią sięgnęliśmy, również po to, by zaczerpnąć inspirację do kolejnych artystycznych działań. Poza tym, dzięki informacjom zawartym w domowym kompendium, dowiedzieliśmy się, kiedy żyły i co jadały dinozaury (Panience szczególnie spodobało się słowo: roślinożerca, które z upodobaniem wielokrotnie powtarzała).
Plastelino, ulep się!
Wiedząc z grubsza, jak powinny wyglądać historyczne gady, przeszliśmy do lepienia z plasteliny. Panicz postanowił, że tym razem zwierzak będzie całkiem kwadratowy (minecraftowy, jak mówi dziecię). Panienka stworzyła kolorową górę i uznała, że to zdecydowanie wystarczy :) A ja nie namawiałam jej intensywnie, ponieważ wiedziałam, jakie plastelinowe zadanie jeszcze na nią czeka (ugniatanie, toczenie, kulanie masy plastycznej to genialne ćwiczenia dla małych paluszków).
Szablonowo, trójwymiarowo :)
Na koniec zostawiliśmy sobie wyklejankę. Panicz narysował na kartkach kontury zwierzaków. Tak przygotowane modele włożyliśmy do przezroczystych koszulek na dokumenty. Zadaniem dzieciaków było wyklejenie dinusiów na folii, zgodnie ze wzorem. Młodzież rwała plastelinę na małe fragmenty i pracowicie zapełniała ilustrację (przy czym dzieło syna było bardziej gładkie i wykonane z użyciem cienkiej warstwy wypełniacza, natomiast Panienka ukleiła fantazyjnie wypukłą, pomaszczoną powierzchnię). Kropką nad "i" było dodanie dinozaurom oczu z guzików i dorysowanie na kartkach roślinności. Sami zobaczcie, jaki ciekawy efekt uzyskaliśmy :)
Dinozaurowy dzień uważam za całkiem udany. I choć ferie powoli finiszują, dobra zabawa, jak widać, nigdy się nie kończy. Zgadzacie się?
PS <Mamarak> dziękuję za inspirację :D
Ale aktywnie u Was było! Bardzo podoba mi się pomysł z wyklejaniem na koszulce, warte zapamiętania :) A Paniczozaur rozłożył mnie na łopatki! Rośnie dizajner z tego Panicza :)
OdpowiedzUsuńPaniczozaur wymiata. Syn dumny i blady, ale mama bardziej :D
UsuńPaniczozaur pierwsz klasa hehe
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńInteresujące
OdpowiedzUsuńhttp://www.redia.pl/