Wyobraźcie sobie sytuację: dwóch niemal pierwszoklasistów, trzylatek, upał i tata. Co może powstać z tej wybuchowej mieszanki? Wspaniały i niepowtarzalny model... samolotu :D
Zastanawiając się nad motywem przewodnim o-tematycznych wpisów, braliśmy pod uwagę różne opcje: owady, origami, okno, obraz. Wiele jeszcze mogłabym wymieniać. Szukając inspiracji, trafiliśmy, zupełnym przypadkiem, na zdjęcie ogromnego, papierowego samolotu. A, że akurat pan kurier dostarczył nam sporych rozmiarów karton, postanowiliśmy wykorzystać sytuację.
Pan M., miłośnik maszyn latających, zajął się wycinaniem części, dzieciaki otrzymały plakatówki, trochę miejsca i zadanie: pomalować samolot. Nie muszę chyba mówić, jak cała młodociana trójka po takim zabiegu wyglądała (najlepiej byłoby włożyć każdego z osobna pod prysznic, hehe, nie dość, że spoceni, bo upał, to jeszcze pokolorowani). Nic to jednak, przecież wiedzieliśmy, że tak się stanie dając dzieciom pędzle do rąk.
Ze względu na zawrotną, niemal równikową temperaturę, proces schnięcia poszczególnych elementów przebiegał błyskawicznie. już po około pół godziny mogliśmy przejść do montowania aeroplanu. Najlepsze jednak było dopiero przed nami. Okazało się bowiem, że każde z "naszych" dzieci chciało koniecznie zostać pilotem. W okularach pływackich jak goglach, z kierownicą w ręku, zasiadali "za sterami".
Śmiechom nie było końca. Zaliczyliśmy wspólnie wakacyjny odlot :D
Najlepiej było jak dzwonie do Taty podpytać się jak tam a on mówi że chłopaki wsiadają do samolotu..moja mina, bezcenna..
OdpowiedzUsuńDla takich chwil warto żyć :D
Usuńsuper odlot!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Wasza farma też superowa :D
UsuńJa też chcę!
OdpowiedzUsuńJuż lecę :D
OdpowiedzUsuń