22 sierpnia 2015

'Ł' jak... łapacz snów


Sezon robótek ręcznych zbliża się wielkimi krokami. Szydełkowanie i druty już czekają na jesienne długie wieczory.


Tylko, że my nie jesteśmy specjalistami od tego typu prac (szycie na maszynie się nie liczy, toż to zajęcie całoroczne, hehe). Niemniej jednak postanowiliśmy zatańczyć z kłębkami. W wyniku naszych działań powstał ni mniej ni więcej, a łapacz snów (dla tych, którzy nie mają pojęcia o czym piszę: łapacz snów to takie "urządzenie", które "przechwytuje" złe myśli i przegania koszmary, tak przynajmniej mówią, hehe).

Do wykonania tej niezwykłej ozdoby potrzebowaliśmy:

- metalowej obręczy (znaleźliśmy taką o średnicy ok. 30 centymetrów, ale można wykorzystać dowolną; im większa, tym bardziej spektakularny efekt);
- kolorowej włóczki (najlepsza jest taka, która do niczego innego nie może być już zużyta);
- wielobarwnych guzików, cekinów, koralików (świecidełek panoszących się w różnych zakamarkach);
- tasiemek (bawełnianych i atłasowych - kawałki zostały nam od ostatnich świąt);
- zabarwionych piórek (rozmontowaliśmy kolczyki, których nigdy nie nosiłam i nosić już nie będę).

Jak widzicie, lista materiałów nie zawiera wielu pozycji, a w dodatku znalazły się na niej przedmioty, które powszechnie mogłyby zostać uznane za zbędne (lubimy tworzyć coś z niczego).

W kilku krokach dokonaliśmy rzeczy niezwykłej, skonstruowaliśmy oryginalną kurzołapkę (no wiecie, do łapania kurzu). Zaczęliśmy od nawleczenia guzika na nici. Przywiązując je do obręczy wyznaczyliśmy środek plecionej w dalszej fazie pajęczyny (choć wcale nie musi wypadać on w centralnym punkcie okręgu). Przy okazji wykonaliśmy wieszadełko (lub jak kto woli, uchwyt, ma którym zawiśnie łapacz).

Następnie owinęliśmy całą obręcz, miejsce przy miejscu, włóczką (prawdziwym mistrzem okazał się Panicz, któremu zadanie to przypadło w udziale). Zabezpieczyliśmy w ten sposób nitki przed przesuwaniem się i zadbaliśmy o estetyczny wygląd naszej ozdoby :D 

W dalszej kolejności poprzeplataliśmy nitki tak, aby utworzyły fantazyjną kompozycję (coś na kształt pajęczyny). W miejscach przecinania się nitek zamontowaliśmy cekiny (można wykorzystać guziki, koraliki lub co tam macie pod ręką).

Na końcu zaczepiliśmy tasiemki (a na nich koraliki) i piórka. Efekt nas zachwycił. Dzieło niemal natychmiast zostało umieszczone w pokoju Piskląt (na wyraźne życzenie jego mieszkańców). Co więcej, dzieciątka twierdzą, że teraz dużo lepiej się w nim śpi. Wielka jest potęga podświadomości :D 

A Wy? Lubicie robótki ręczne? Sprostalibyście zadaniu?






4 komentarze:

  1. Uwielbiam robótki, rękodzieło, więc to coś dla mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łapacze okazały się przyjemnym i kreatywnym sposobem spędzenia czasu. Musisz spróbować koniecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uwielbiam takie robótki, a łapacz snów robiłam i jestem z niego bardzo zadowolona.
    Tutaj się nim chwalę :) http://kreatywnawwolnymczasie.blogspot.com/search/label/%C5%82apacz%20sn%C3%B3w
    Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ładny ten Twój łapacz. My debiutowaliśmy w temacie, ale czuję, że to początek przygody z wyplataniem :D

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Copyright © 2016 zakręcony belfer , Blogger