<źródło> |
W poszukiwaniu natchnienia na godzinę wychowawczą przekopywałam ostatnio bogactwo zwane Internetem. I zupełnie przypadkowo wpadłam na bardzo dobry artykuł poświęcony "Zmysłowym lekcjom". Zainspirowana artykułem postanowiłam przeprowadzić w klasie test na dominujący kanał percepcji. Bardzo to ładnie brzmi, a chodzi o nic więcej, jak tylko o to by sprawdzić w jaki sposób najlepiej się uczymy.
Kiedy moje dorosłe dzieci usłyszały, że zrobimy tak dla zabawy test popukały się w głowy i powiedziały: albo test, albo zabawa. No może i racja. Ostatecznie przebrnęli przez szereg pytań, po to by dowiedzieć się czy są wzrokowcami, słuchowcami, czy kinestetykami. Niektórych wynik zaskoczył, inni robili już takie testy i wiedzieli czego się spodziewać. Niemniej jednak od teorii warto by przejść do praktyki.
I tu zaczynają się schody. Gdybym uczyła fizyki, chemii czy chociaż biologii sprawa byłaby doprawdy prosta. Robimy doświadczenie, które opisujemy, omawiamy ustnie i wszystkie grupy są zadowolone. Ale polski? O eksperymentach nie może być mowy (przynajmniej takich z próbówkami, zlewkami i miernikami). Siedzę tak i myślę... Aż tu, JEST! Przecież możemy zrobić film. Ciekawa jestem bardzo, co na to moi licealiści. Przyznam szczerze,że entuzjazm byłby wskazany.Wzrokowcy opracują scenariusz, który obgadają ze słuchowcami, a w charakterze aktorów wystąpią kinestetycy. W dużym uproszczeniu taki jest plan :)
Tymczasem, po ciepłym, acz męczącym weekendzie idę odpocząć. Aż do jutra mam czas.
See you soon. Do zobaczenia.
ciekawa jestem baaardzo tego filmu :) trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuń