7 lutego 2014

Nieoczekiwany dzień wolny

nieoczekiwany dzień wolny
Tak się dzisiaj złożyło, że nie poszłam do pracy. Powód mojej nieobecności jest nie byle jaki. Dzieciątka moje zastrajkowały.
Starszemu Bobikowi popsuł się ząb i boli (więc od rana dentysta), a młodszej Bobiście chyba rośnie ząb, więc boli (i jest temperatura). Każdy normalny człowiek, po opanowaniu sytuacji ucieszyłby się, myśląc : "mam wolne, to fajnie, mogę ponicnierobić". A ja? Oczywiście też się cieszę i zacieram rączki. W końcu ze spokojem nadrobię zaległości. Nie wiem , jak to się dzieje, wszak dopiero skończyły się ferie (jako szczęśliwcy, w tym roku byliśmy w pierwszej turze), a na moim biurku już piętrzy się wcale pokaźny stos.

Wiem, wiem. Zapewne powiedzie: "sama jest sobie winna, było tyle nie zadawać". Ano było. Ale co się stało to się nie odstanie. Póki co nie wymyślił nikt innej metody, jak nauczyć młodych ludzi pisać, żeby nie kazać im ciągle pisać. Niech i tak będzie.
A miało być tak pięknie i bez narzekania :)

Następnym razem postaram się napisać o tym co motywuje mnie do działania. tymczasem oddaję się twórczemu sprawdzaniu.Póki dzieci śpią ;)


zakręcony belfer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :)

Copyright © 2016 zakręcony belfer , Blogger