20 marca 2017

poezja na zastępstwie ;)

poezja

Ten moment, kiedy okazuje się, że pomimo tego, że jesteś w pracy godzinę wcześniej, to jednak nie dasz rady wypić kawy, bo zajęcia zaczynasz już... Jakieś trzy minuty na obmyślenie planu i do dzieła! O tak, takie wyzwania lubię najbardziej.


Być może pamiętacie, że czasami zdarza mi się występować gościnnie w klasach, których na co dzień nie uczę. Stanowi to dla mnie o tyle wyzwanie, że bywa, iż trudno jest się zorientować, w którym miejscu dzieciaki zakończyły ostatnio pracę. Dlatego staram się proponować lekcje uniwersalne (na przykład <taką> o przymiotniku). Tym razem mój wybór padł na poezję.

Zajęcia rozpoczęliśmy od "burzy mózgów". Pośrodku tablicy zapisane zostało słowo POEZJA, a wokół niego gromadziliśmy skojarzenia (przyznam szczerze, że czwartaki dały sobie z tym znakomicie radę). Kontynuując rozważania, zastanawialiśmy się, skąd wiadomo, że mamy do czynienia z poezją? Co stanowi jej istotę? 

Jedną z odpowiedzi były RYMY. I dobrze, bo to właśnie ich dotyczyło kolejne ćwiczenie. Korzystając z małego zestawu kości (mamy na stanie <Baśnie>), wylosowaliśmy słowa, do których dzieciaki gromadziły rymy. W ciągu pięciu minut mieli znaleźć jak najwięcej wyrazów, których zakończenia będą identyczne lub bardzo zbliżone (przynajmniej fonetycznie) do podanych. Zabawa była przednia, a możliwości młodych ludzi- ogromne. 

Kolejnym elementem, nad którym pracowaliśmy, były środki obrazowania poetyckiego. Ze względu na wiek dzieci, zdecydowałam, że skoncentrujemy się na trzech podstawowych: metaforze, epitecie i porównaniu. Zaczęliśmy od przypomnienia, czym wymienione środki stylistyczne są. Podaliśmy przykłady. Następnie, korzystając z klasycznego zestawu story cubes, poznaliśmy dziewięć słów, z którymi tworzyliśmy tropy poetyckie (na każdy z nich przeznaczyliśmy trzy wyrazy). Szybko okazało się, że najtrudniejsza do utworzenia była metafora. Sądzę jednak, że przy odrobinie wprawy, nawet ona przestanie być straszna.

Lekcja minęła nam nie wiadomo kiedy. Wszyscy opuszczaliśmy salę z poczuciem dobrze wykorzystanego czasu. Dzieciaki sądziły, że przez czterdzieści pięć minut się bawiliśmy. A ja myślę, że to były bardzo pracowite zajęcia. Ciekawa jestem, czy podzielacie moje zdanie.

asia krzemińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :)

Copyright © 2016 zakręcony belfer , Blogger