Doszłam ostatnio do wniosku, że jednak dużo czytam. I nie chodzi tu wyłącznie o lektury szkolne, czy książki moich Piskląt (w pierwszych kalkulacjach w ogólne nie wzięłam ich pod uwagę, a niesłusznie, hehe). Są jednak takie pozycje, które otworzyłam, przekartkowałam (może nawet zgłębiłam kilka stronniczek) i odłożyłam. Trudno, czas się przyznać, nie należę do tych, którzy, kiedy już rozpoczęli proces poznawania tomu, muszą go zakończyć (bardzo zazdroszczę, no nie potrafię tak i już). Ale, ale... Niesiona falą entuzjazmu, jaki towarzyszy internetowym wyzwaniom, postanowiłam i własne stworzyć. A co mi tam.
Czy będę chciała czytać jeszcze więcej? W pewnym sensie tak :) Może przy okazji obmyślę strategię, jak wydłużyć dobę, hehe. Najważniejszym jednak punktem mojego planu jest sięgnięcie po te elementy mojej domowej biblioteki, które dotychczas nie spotkały się z szalonym entuzjazmem. Co pójdzie na pierwszy ogień? Nie zgadniecie chyba, hehe. "Gra o tron". Im bardziej wszyscy wkoło byli na tak, tym większy budził się we mnie sprzeciw. A, że Najlepszy Na Świecie Mąż jest wielkim fanem serialu o tym samym tytule (którego rzecz jasna nie oglądałam), na półce zagościła opasła księga pierwszej części opowieści. Wtedy nie udało się przebrnąć, czy uda się tym razem? Mam nadzieję (warto wiedzieć, dlaczego nie jesteśmy ciekawi tego, co dalej nastąpi).
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie spróbował przełożyć nowej idei na grunt szkolny. I tak oto powzięłam myśl, aby w klasie gimnazjalnej (bodaj najbardziej rokującej) urządzić czytelnicze wyzwanie. Do wyboru jest kilka opcji:
1. do wakacji należy przeczytać książkę, o której się wiele słyszało, ale jakoś do tej pory nie było sprzyjających okoliczności, aby się za nią zabrać i opowiedzieć o niej na forum klasowym;
2. w ciągu wakacji pochłonąć przynajmniej trzy pozycje książkowe i przygotować na ich temat wystąpienie;
3. w przyszłym roku umówić się na przeczytanie określonej liczby dodatkowych książek (raz w miesiącu organizować klubik dyskusyjny, na łamach którego wymienialibyśmy się tytułami, dyskutowalibyśmy o tym, co warto czytać i w ogóle).
Co o tym myślicie? Który wariant wybralibyście na moim miejscu? Warto stawiać wyzwania?