Teraz mogę Wam się już przyznać, że nie znoszę tej nerwowej końcówki roku. I nie chodzi bynajmniej o pospieszne uzupełnianie dokumentacji, czy wypisywanie świadectw (choć akurat w tym roku, te ostatnie dały mi nieźle do wiwatu). Chodzi o to, co dzieje się tuż przed zatwierdzeniem wyników. Jakiś koszmar.
Tak się bowiem składa, że nie wszyscy są pracowitymi pszczółkami, które w pocie czoła zgłębiają tajniki wiedzy. Niestety, nie. Ja rozumiem, że czasem zdarzy się coś nieoczekiwanego i delikwent na ostatnią chwilę musi poprawić to i owo, ażeby uzyskać promocję (mówiąc po polsku: zdać). Rozumiem również, że trzeba się pochylić nad biednym zagubionym żuczkiem i raz jeszcze nakłonić do podjęcia próby (niektóre nieśmiałe jednostki nie posiadają tej jakże przydatnej w dzisiejszych czasach cechy: woli walki). Do pasji natomiast doprowadzają mnie trutnie, które przez cały boży rok świetnie się bawią, nie dbając zupełnie o swą edukację (i przyszłość), a w ostatnim momencie, niemal ze złami w oczach proszą:
Czy mogę dostać ostatnią szansę?
źródło: pl.wiktionary.org |
Co się zdenerwuję to moje. I tak wiadomo, że dam tę jedną, zupełnie ostatnią szansę. Co z nią zrobi nasz niebieski ptak, to już jego sprawa. Ja mam czyste sumienie. Zrobiłam wszystko, co mogłam.
Inna sprawa, że czasem budzi się głos sumienia, w postaci uczniowskich rodziców. Wtedy opcje są dwie. Albo mody człowiek, nagle zmotywowany, zaczyna nieoczekiwanie interesować się swoją sytuacją i gwałtownie poprawia wszystko na raz, z różnym skutkiem zresztą (w myśl zasady: jeśli przyniesiesz słabą średnią, nie jedziesz na wakacje). Albo, i to jest drugi wariant, rodzice biorą ster w swoje ręce i dzwonią do nauczycieli prosząc o dodatkowe terminy. Tak też się zdarza.
Moi drodzy Czytelnicy. Przyjmijcie do wiadomości, że nauczyciel jest istota myślącą i zwykle empatyczną. Wystawia oceny zgodnie ze swoim sumieniem (w oparciu o doniosłe dzieła uczniowski, rzecz jasna). Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, w której umyślnie chciałby kogoś ukrzywdzić (jak często sądzicie). Zastanówcie się, ale tak z ręką na sercu, czy rzeczywiście zapracowaliście na te oceny, o które wykłócacie się jak przekupka na targu?
źródło: zwierzofotka.pl |
Co było a nie jest, nie pisze się w rejestr. Koniec i bomba. rok szkolny niniejszym uważam za zamknięty. I tym zoologicznym akcentem pozwolę sobie go pożegnać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz :)