5 grudnia 2015

Takie spotkanie, że BANGARANG :D

Zakręcony belfer

Mijający właśnie rok zaczynałam w towarzystwie Kuby (zerknijcie <tu> ) i w tym samym towarzystwie mam zamiar zakończyć. Jeśli liczycie jednak na recenzję "Największej z przygód", to musicie cierpliwie zaczekać (Mikołaj przyniósł mi najnowsze perypetie Chłopców zaledwie wczoraj). O czy będzie zatem ten wpis? O tym, że warto chodzić na spotkania autorski :D


W ciągu naszej dziesięcioletniej znajomości czytelniczej (o, matko! kiedy to minęło?!), dotąd nie udało mi się znaleźć na podpisywaniu książki. Zawsze była jakaś wymówka: brak czasu, liczne obowiązki, nie było z kim Piskląt zostawić albo po prostu wygrywała nieśmiałość (co ja tam będę robić?!).  Aż do wczoraj. Tym razem pomyślałam sobie, a co mi tam, przecież mnie nie zjedzą :D I tym sposobem, prosto po pracy, z wielkim różowym plecakiem  udałam się do Empiku w Manufakturze.

Czego się spodziewałam? Sama nie wiem. Zależało mi tylko, aby "na żywo" zobaczyć Ćwieka. Tylko tyle i aż tyle. A co dostałam? Godzinę z okładem spędzoną w miłym towarzystwie. Garść anegdot i zapowiedzi wydawniczych. Kontakt z facetem, który ani trochę nie jest gwiazdą, choć właściwie jest gwiazdą (w moim osobistym rankingu zajmuje całkiem wysokie miejsce). A co najważniejsze: autograf :D 

Przy okazji tego ostatniego przekonałam się też, jakie to miłe uczucie, kiedy autor, który słysząc dla kogo ma być wpis podnosi głowę i mówi: coś kojarzę, Tess podsuwała mi kiedyś Twój tekst (tak, tak, dobrze, że nie zemdlałam z wrażenia, hehe). Za ten autentyczny szacunek dla czytelnika dziękuję :D Bo podobnie jak poczucie humoru, ten jest nie do podrobienia.

Mam wielką nadzieję, że to pierwsze spotkanie nie będzie ostatnim Panie Ćwiek :D






PS Iwo Strzelecki - wielkie dzięki za Pana Propera :D Taki rysunek to skarb.

PS 2 Wszystkim, którzy tym razem nie dali rady się zjawić, proponuję zajrzeć 10 grudnia do <Miejskiej Biblioteki Łódź- Polesie>. Tam też będzie można spotkać Kubę :D 

2 komentarze:

  1. Też byłam na spotkaniu z Kubą i byłam niezmiernie miło zdziwiona, że autor moich ulubionych powieści jest aż TAK niesamowity. Spotkanie z nim to jak spotkanie z kimś, kogo się zna całą wieczność :) Pozdrawiam. PS Baaardzo ciekawe projekty realizuje Pani na lekcjach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję.
      Mnie również najbardziej zaskoczyło to, że rozmawiając podczas podpisywania książki odnosiłam wrażenie, jakbyśmy się z Kubą od zawsze znali.
      Pozdrawiam :)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :)

Copyright © 2016 zakręcony belfer , Blogger